O mnie

Nazywam się Krzysztof Wilk i od szczenięcych lat moje życie związane jest z morzem.

Za rufą zostawiłem już ponad 80 000 mil morskich tylko jako kapitan ale nadal uważam, że każdy kolejny rejs potrafi odkryć przede mną coś nowego. Morze jest moim domem, a prowadzenie jachtu — naturalnym stanem. Żegluję zawodowo od 20 roku życia.

Posiadam uprawnienia Kapitana Jachtowego PZŻ oraz RYA Yachtmaster Ocean 200GT. Prowadziłem rejsy komercyjne, szkoleniowe i prywatne na jachtach jedno- i wielokadłubowych do 130 stóp. Pływałem zarówno po zimnych wodach Oceanu Arktycznego, kapryśnym Bałtyku, Morzu Północnym czy Atlantyku, jak i po zdecydowanie cieplejszych Karaibach czy Morzu Śródziemnym.

Czy to w spokojnych wodach norweskiego Geiranger fiordu czy w szalonej cieśninie Pentland Firth – morze pokazywało mi rozmaite swoje oblicza a każde z nich dokładało nową cegiełkę wiedzy i doświadczenia.

W latach 2015–2020 ośmiokrotnie przepłynąłem Ocean Atlantycki w obydwu kierunkach, realizując zlecenia dla prywatnych armatorów. W jednym z takich rejsów morze napisało dla mnie nawet zupełnie wyjątkowy scenariusz… [LINK] Zimą często pływałem po Morzu Karaibskim, gdzie dokładałem do kapitańskiej puli kolejne tysiące mil — łącznie ponad 25 000 nm tylko na tych wodach. Od 2023 roku współpracuję również ze stocznią Sunreef Yachts, jako kapitan testowy nowo budowanych jednostek. [LINK] Przez wiele lat współpracowałem także z Domem Żeglarskim Mila w Szczecinie prowadząc tam kursy na patenty żeglarskie oraz komercyjne rejsy szkoleniowo-stażowe w rozmaite zakątki Europy.

Rejsy prowadzę przede wszystkim bezpiecznie i świadomie. Mam duży szacunek do morza i z doświadczenia wiem, że opanowanie i przewidywanie to podstawa. Wyznaję zasadę, że dobry kapitan jest jak dobry szachista – zawsze myśli trzy kroki naprzód. Dlatego też lubię mieć pewność, że jednostka, którą prowadzę, jest w pełni gotowa na każde warunki. Przykładam do tego dużą wagę. Chętnie też dzielę się swoją wiedzą o morzu – bo wierzę, że żeglarstwo jest piękne wtedy, kiedy się je rozumie.

Zawsze staram się, aby moja załoga czuła się komfortowo – była zaopiekowana, słusznie nakarmiona i po prostu dobrze się bawiła. A skoro już o gotowaniu… Moje załogi często się śmieją, że bardziej niż na pierwsze postawienie grota czekają na to co wyda kambuz. W rzeczy samej gotowanie to moje małe hobby, podobnie zresztą jak wędkowanie. Gdy tylko jest ku temu okazja, wyciągam wędki i łowię to, co potem ląduje u załogantów na talerzach. Pełne brzuchy to podstawa – głodni żeglarze są wszak gorsi niż szkorbut, jednak to dobra atmosfera na pokładzie jest bezsprzecznie najważniejsza. Żeglarstwo bywa wyzwaniem, ale w odpowiednim towarzystwie staje się najlepszą przygodą a wspólne chwile w ciepłej mesie po rejsowych trudach, są bezcennymi pamiątkami, do których każdy z nas chętnie wraca myślami nawet po długich latach.

Przewijanie do góry